Najnowsze wpisy


cze 06 2003 Znowu dlugi weekend .....
Komentarze: 0

Jak ja nie lubie tutaj dlugich weekendow!  No prosze, a jak bylam w Polsce, to marzylam o wolnych dniach, czekalam i liczylam dni do wolnego! A tutaj , ogarnia mnie przerazenie! Co mam robic z wolnym czasem? Gdzie isc? Ile mozna sie wlóczyc samej po centrum city? Nie ma gdzie isc, nic sie nie dzieje, nudno, smutno ....Wyjechac za miasto? Drogo!!!

Czasami nie moge uwierzyc, ze mozna zyc w takiej izolacji. Ci ludzie tutaj zyja w pelnym odosobnieniu. Brak rozrywek kulturalnych, brak teatrow, koncertow, jedno kino na cale miasto liczace 1mln 600 tys. mieszkancow. Czy ktos w to uwierzy? Teraz nie dziwi mnie, kiedy o 20-ej wieczorem widze pogaszone swiatla w oknach; oni ida spac, bo nie maja co robic.

 

bonnie388 : :
cze 04 2003 Jedno pociaga za soba drugie ....
Komentarze: 0

Tak, niestety tak jest!  Dzisiaj chyba ostatecznie rozstalam sie ze swoim partnerem. Tak bardzo potrzebowalam kogos bliskiego, kogos kto pomoze mi przejsc przez ten trudny okres adaptacji. Zaufalam , wierzylam, ze to ta osoba. Ale nie udalo nam sie rozmawiac. Kazda proba dzielenia sie problemem, proba szukania zrozumienia, zwyklego pocieszenia....konczyla sie jego irytacją! Nikt nie lubi problemow, ale czy na tym wlasnie nie polega bycie z kims razem?

Czy bycie razem , to tylko cudowne zycie? Jak myslec o przyszlosci z kims, kto nie potrafi byc rowniez podporą w trudnej sytuacji. Wiem, ze gdyby przez ten czas okazal mi choc troche serca, wspolczucia, chociaz na krotki czas --- zebralabym sie w sobie i przynajmniej podjela walke. Ale jego problemem bylo, czy umiem porzadnie gotowac, sprzatac, czy aby przypadkiem nie chce gdzies wyjsc wieczorem (to kosztuje!), czy aby nie jadam za duzo (trzebaby bylo kupic wiecej jedzenia!)....a ja? Nie bylo miejsca na zainteresowanie sie moim smutkiem. Ciągle osamotniona , bedac jednak z kims! Moze to i dobrze, ze skonczylismy znajomosc? Po co byc z kims, skoro i tak jest sie ciagle samą?

 

bonnie388 : :
cze 03 2003 Zrobilam cos strasznego
Komentarze: 2

Tak, zrobilam cos strasznego! W zasadzie moge nawet powiedziec, ze podeptalam swoje zycie. Zostawilam Polske i wyjechalam do Australii. To śmieszne, ale wiekszosc marzy o wyjezdzie, a ja nie marzylam. Poprostu nadarzyla sie taka okazja , wiec skorzystalam. Wtedy wydawao mi sie, że chwycilam "Boga za nogi", że wyjeżdżam do wspanialego kraju, rozwojowego, o szerokich mozliwosciach!  A teraz, siedze , placze, popadam w depresje. Nie moge sie zaadoptowac, nie moge zaakceptowac tego kraju, tych ludzi, tych zwyczajów. Szok po przyjezdzie byl potezny, zaczęlam szukac pomocy wsród Polonii. I znowu szok! Ci ludzie sa cakowicie inni, niz Polacy w kraju; zośliwi, aroganccy, zadufani w sobie, cieszący sie czyimś nieszcześciem i plotkarscy do bólu. Nie, nie podali mi ręki. Widząc moje zalamanie , postarali sie jeszcze bardziej wdeptac mnie w bloto i pogrążyć. Każda rozmowa konczyla sie stwierdzeniem: "Chcialas przyjechac - to masz! Nie podoba sie - wynocha!". Latwo powiedziec, trudniej zrealizowac. Wydalam wszystkie oszczednosci na ten przyjazd. Teraz rozumiem , dlaczego tyle osob popada w depresje na obczyznie. Migracja jest dla ludzi niezwykle silnych i odpornych psychicznie, samotnikow.

bonnie388 : :